Zapiszę, bo zapomnę...
Bądźmy cierpliwy, nie traćmy zimnej krwi i przeznaczmy choćby 5 minut dziennie na zastanowienie się nad tym w jakim momencie jesteśmy, co robimy i gdzie nas to zabiera. Piszę o tym, bo czas przegonił mnie przez cały 2013 rok i nieustannie mam wrażenie, że znowu się zagotowałam, znowu pochopnie, znowu na szybko...próbuję wydrzeć choćby z pod ziemi taki czas tylko dla siebie, nie na pielęgnację, ganianie po mieszkaniu z maseczką na twarzy, czy leżenie na kanapie bez odbierania telefonu (tak, robię to i lubię to...).
Chcę usiąść, pomyśleć i poczuć się jak ktoś, kto podejmuje decyzje z pełnym przekonaniem w wierze, że steruje własnym życiem. Kiedy kurz świątecznych bitew już opadnie i papierowe torebki po prezentach zostaną schowane do szafy (na następny rok jak znalazł) liczę na taki czas dla mnie i moich myśli. Lubię sobie na pociechę wypisać wszystkie dobre rzeczy, które wydarzyły się w mijającym i zmotywować tym do działania na nadchodzący. I wiecie co? Ja naprawdę dużo zawsze wypisuje, bo po pierwszym zastanowieniu, zawsze okazuje się, że nawet jeśli coś nie było szczęśliwe - to prędzej czy później doprowadziło do jakiegoś dobrego momentu. I wszystkie te większe, mniejsze i średniawe komplikacje, które przydarzają nam się po drodze wiodą nas w bezpieczne miejsca, lub mogą wieść nas tam, jeśli tylko obierzemy właściwy kierunek.
Tak więc w ostatnim czasie rozważań o cierpliwości nie było końca... A kiedy jej już zabrakło, zrobił się kocioł i zamieszanie i śmiechu było trochę też. A teraz choć ganię się za brak opanowania i nie szukam ładnych słów na nazwanie mojej słabizny to odnalazłam w końcu trochę spokoju i przybujaliśmy się z Kotem do bezpiecznego portu, wspólnego, choć nie własnego. A że elektryka wysiadła już dwa razy i sąsiad kaszle za ścianą i piwo chowa w skrzynce z zaworem wody przy drzwiach i samochód parkujący pod oknem regularnie nawołuje do zmiany stylu życia, bo apokalipsa i piekło...phi!
Zostawiam Was i siebie z tą myślą, znajdźcie czas dla siebie i swojej cierpliwości, warto ją pielęgnować jak cnotę, żeby wiedzieć kiedy z nią trzymać, a kiedy zupełnie odpuścić.
Gwiazdki z nieba...