Nie mam kompulsywnych zachowań w stylu zbieractwa, ot po prostu chomikowanie rzeczy częściowo zbędnych, którym na wyrost przypisuję sentymentalne wartości. Wzruszam się łatwo, o czym piszę często, i daję się rozmiękczyć przez kulawego psa, ciepłe i niespodziewane gesty czy parę staruszków. Ostatnio wzruszyła mnie lampa - choć chciałabym napisać trzęsąca się z zimna lampka. Daję się ponieść przez wiarę w to, że przedmioty wiodą tajne życie z dala od naszego wzroku, lubią być dopieszczone, jak drukarka, która odmawia posłuszeństwa dopóki nie zostanie pogłaskana.
Am I crazy?
Plus uwielbiam fotografie Terry'ego Bordera z cyklu Bent Objects: The Secret Life of Everyday Things. Pomysłowe, zabawne, i takie sprytne. Aha..i nie płaczę patrząc na nie, nie jest ze mną jeszcze tak źle.
Wysyłkowa panna młoda. I krzesło, żeby nikt nie przeszkadzał...cudne! Mail-Order Bride. |
no tak, ludzie nie akceptują owłosionych pleców na plaży... Kiwi Getting Ready for the Beach. |
Cwaniak. |
teraz zastanawiam się dwa razy zanim rozkleję markizę... |
Nie mam pomysłu na żadną puentę. Robię kawę, przegryzam herbatniki. Jeszcze jeden dzień deszczu i stanę się zawodową zrzędliwą kompozycją piżamy, cętkowanych leginsów i bluzy z kapturem, która pochodzi chyba ze średniowiecza. Czuję, że ścieżka kariery i rozwoju w tym kierunku jest nieograniczona.
I need banana hugs! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz