środa, 8 sierpnia 2012

Równowaga

    Po fantastycznym tygodniu, pełnym radości, śmiechu i czułości, kiedy z każdym oddechem wzbiera we mnie poczucie spełnienia - potrzebuję równowagi. I to nie cisza, spokój i zaśnięcie przed północą są w tym wypadku poszukiwane. Lubię wyrównać swój świat rozpaczliwymi wrażeniami, przygnębiającymi opowieściami czy lepkim, dusznym klimatem filmów. Działam z premedytacją. Od zawsze stroniłam od komedii i serwowania sobie zbytniej wesołości, wśród przyjaciół uchodzę za orędowniczkę pogmatwanych filmów i przemyślanej nadwyraz muzyki. Moje życie jest po prostu zbyt piękne. Mam dużo szczęścia, choć nie wygrałam ani złotówki w lotto; niezły słuch, choć kiepski wzrok; pamięć coraz gorszą, jeśli chodzi o bieżące sprawy, ale pamiętam numery telefonów przyjaciół, pomimo częstych zmian operatorów i nazwiska wszystkich z podstawówki i liceum i pewnie jeszcze ich numery w dzienniku; mam do tego mocną głowę, choć miękkie serce, ale w obronie przyjaciół unieruchamiam ćmy lakierem do włosów. Kot napisał, że jestem "wybrykiem natury: tyle mądrości w tak pięknych oczach". 
    Topię się w tym szczęściu i ... neutralizuję ten stan. Dzisiejszego wieczoru: równoważę się. Dorzucam melancholię i wzruszenie. I cudo Jaquesa Brela w tłumaczeniu Wojciecha Młynarskiego.
Ne me quitte pas

Nie opuszczaj mnie
każda moja łza
szepcze, że co złe
się zapomnieć da,
zapomnijmy ten
utracony czas,
co oddalał nas
co zabijał nas
i pytania złe
i natrętne tak -
jak? - dlaczego? - Jak?
zapomnijmy je
nie opuszczaj mnie 

Ja deszczowym dniem
ci przyniosę z ziem
gdzie nie pada deszcz
pereł deszczu sznur,
jeśli umrę, z chmur
spłynie do twych rąk
światła złoty krąg
i to będę ja,
w świecie ziemskich spraw
miłowanie twe
będzie pierwszym z praw,
królem staniesz się
a królową ja
nie opuszczaj mnie 

Posłuchajcie:

Nie opuszczaj mnie
ja wymyślę ci
słowa, których sens
pojmiesz tylko ty,
z nich ułożę baśń
jak się serca dwa
pokochały na
przekór ludziom złym,
z nich ułożę baśń
o tym królu, co
umarł z żalu, bo
nie mógł poznać cię
nie opuszczaj mnie 

Przecież zdarza się,
że największy żar 
ciska wulkan, co
niby dawno zmarł,
pól spalonych skraj 
więcej zrodzi zbóż
niż zielony maj
w czas wiosennych zórz
gdy księżyca cierń
lśni na nieba tle
i z czerwienią czerń
nie chcą rozstać się
me opuszczaj mnie 

Nie opuszczaj mnie 
już nie będzie łez,
już nie będzie słów 
dobrze jest jak jest 
tylko taki kąt
mały kąt mi wskaż, 
gdzie twój słychać śmiech, 
widać twoją twarz, 
chcę gdy słońca krąg 
wzejdzie- być co dnia 
cieniem twoich rąk, 
cieniem twego psa
nie opuszczaj mnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz