Po ostatniej przeprowadzce ciągle słabo się ogarniam. Niby
wszystko już znalazło swoje miejsce, a przed chwilą błądziłam wzrokiem w
poszukiwaniu łyżeczki do kawy.... Szuflada! Eureka! Eh..
Wczoraj przybiłam kolejne gwoździe i półka nad biurkiem zawisła, rozpanoszyły się tam perfumy i książki, okulary i tymczasowo kilka drobiazgów, które zdają się przejmować kontrolę nad przestrzenią. O ile walające się tu i ówdzie po pokoju papiery, ładowarki, świeczki mają rację bytu, o tyle teren kuchni wymaga oczywistego zdefiniowania. Co nie znaczy, że wszystko ma być wypolerowane na błysk, oh nie – jestem daleka od sterylności, lubię sprecyzowany chaos, ale w tym szaleństwie musi być jakaś metoda. Może dlatego te zagubione łyżeczki tak mnie rozstroiły, że były dokładnie na swoim miejscu, a to do nich zupełnie nie podobne.
Jak co wieczór wykreślam z kalendarza załatwione sprawy i od razu
dopisuję kilka na jutro i najbliższe dni.
Staram się też zapisywać je jak tylko wyklują się w mojej głowie, podobnie w przypadku nigdy niekończącej się listy zakupów. Takie to niby w kwiecie wieku, a wystarczy
wejść do sklepu, żeby już zapomnieć po co się w ogóle wyszło z domu.
Dzisiejsze tęsknoty udało się ujarzmić z pomocą - najpierw
zalewu zaniedbanej wczoraj pracy (Pamiętaj, zaniedbane poniedziałki zawsze
znajdą sposób, żeby się zemścić!), następnie przyjaciół oraz jogi.
Inspiracją roku została Yoga by Equinox
Odprężony
umysł, zrelaksowane rozciągnięte ciało (które jutro lekkimi przykurczami
przypomni mi jakie mięśnie dziś ćwiczyły), uspokojony oddech..w dziwny sposób
zawsze dodaje mi to śmiałości, odwagi i doładowuje to moje akumulatory.
Zaczynam potem snuć plany, które nie kończą się na jutrze, ale zawsze centrują się wokół Kota i naszych
wspólnych (finger crossed) przygód.
Idealny podkład muzyczny zapewnia Pati Yang ze swojej ostatniej płyty "Wires and Sparks"
(polska premiera: 7 maja 2011r.)
(polska premiera: 7 maja 2011r.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz