piątek, 16 marca 2012

so it begins...

Zacznę od pierwszego zdania, a później to już się jakoś potoczy..
Parafrazując Szymborską, która, aż żal ściska, nie pisała wysmakowanego i ironicznie dowcipnego bloga, w swoim noblowskim przemówieniu powiedziała pierwsze słowa w nadziei, że następne już będą łatwiejsze.
A ja pomalowałam paznokcie na szkarłatny kolor i mimo późnej godziny ośmielam się nalać sobie trochę wina.

Tak o to w pierwszym poście znajdują się trzy z uwielbianych przeze mnie - Pani Szymborska, Scarlett i wino. 

Scarlett: Rhett, Rhett...Rhett, if you go, where shall I go?What shall I do?*

Będzie to rzecz o tęsknocie, tej niewypowiedzianej, czasem niedużej, a czasem przygniatającej i niepozwalającej się ruszyć, która nie musi już dłużej poniewierać się po świstkach, strzępach i losowych stronach w kalendarzu. Od dziś zadomawia się tutaj..


* Scarlett O'Hara from Gone with the Wind written by Margaret Mitchell

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz